wtorek I tygodnia Wielkiego Postu – po-wsze-dni

Mt 6,7-15
Przekład: 

7 Modląc się nie bełkoczcie jak poganie, wydaje im się bowiem, że w wielomówstwie swoim wysłuchani będą.

8 Nie upodobnijcie się więc do nich, wie bowiem Ojciec wasz, czego potrzebujecie, przed tym, że wy Go poprosicie.

9 Tak zaś módlcie się wy:

Ojcze nasz, któryś w niebiosach, niech się święci Imię Twoje.

10 Niech przyjdzie Królestwo Twoje, niech stanie się wola Twoja, jak w niebie tak i na ziemi.

11 Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj.

12 I odpuść nam długi nasze, jak i my odpuściliśmy dłużnikom naszym.

13 I nie wprowadzaj nas w próbę, ale uwolnij nas od złego.

14 Jeżeli bowiem odpuścicie ludziom ich wykroczenia, odpuści i wam Ojciec wasz niebieski.

15 Jeżeli zaś nie odpuścicie ludziom, to i Ojciec wasz nie odpuści wykroczeń waszych.

Uwagi: 

7 „Bełkoczcie” (battalogesete) – czasownik złożony z części dźwiękonaśladowczej (batta) oraz z wyrazu logos. Znaczy on „mówić dużo i niewyraźnie”. Paradoksalna etymologia podkreśla, po pierwsze, przeciwstawienie bełkotu mowie racjonalnej i natchnionej, a także, po drugie, powiązanie Prawdziwego Logosu z mową umiarkowaną i uporządkowaną.

„Wielomówstwo” (polylogia) – również ten wyraz, podobnie jak wyżej omówiony, zawiera w sobie słowo logos. Wielomówstwo jest tutaj przeciwstawione Logosowi Jedynemu.

8 „Nie upodobnijcie się” (me homoiothete) – również „nie porównajcie się” .

„Potrzebujecie” (chreian echete) – dosłownie „macie potrzebę”.

9 „W niebiosach” (en tois ouranois) – liczba mnoga wydaje się tutaj ważna, zwłaszcza że jest ona poprzedzona rodzajnikiem określonym, a w kolejnym wersecie 10 to samo słowo ouranos („niebo”) występuje w liczbie pojedynczej. W ramach kosmologii starożytnej, zarówno pogańskiej jak i chrześcijańskiej, wielość niebios jest zresztą powszechna. W Księdze Rodzaju dwa razy jest opisane stworzenie „niebios”  (Rdz 1,1; 1,7-8!). Ponadto samo hebrajskie słowo „niebo” (szammaim) to gramatyczna liczba podwójna (dualis), rdzeniem powiązana ze słowem „wody” (maim). O „trzecim niebie” mówi też święty Paweł w wersecie 2Kor 12,2.

11 „Powszedniego” (epiousion) – przekład przybliżony, usiłujący zachować wieloznaczność oryginału kosztem precyzji. Wyraz ten występuje w Nowym Testamencie tylko w tym miejscu oraz w modlitwie Ojcze Nasz w wersji Ewangelii Łukasza i nie jest znany z innych greckich tekstów starożytnych. Jego interpretacje dzielą się, najogólniej, na dwie grupy. Jedna z możliwości to łączenie go z wyrazem ousia („istota”) – wówczas chodziłoby o chleb, który dotyczy istoty ludzkiego życia, a nawet o Eucharystię. Wówczas polski zaproponowany odpowiednik etymologicznie odnosiłby się do Chleba Wiekuistego, a więc takiego, który trwa „po-wsze- [tj. wszystkie] -dni”. Interpretacja ta jest obecna u Ojców Kościoła i między innymi z tego powodu modlitwa Ojcze Nasz znalazła się w liturgii Mszy Świętej. Druga możliwość, być może na gruncie greckiego oryginału nieco lepiej filologicznie uzasadniona, wiąże ten przymiotnik z czasownikiem epeimi („nadchodzić”, „następować zaraz po”), który to, w imiesłowowej formie epiousa, kilkakrotnie występuje w Dziejach Apostolskich w połączeniu z wyrazem„dzień” (hemera) i oznacza tam „dzień nadchodzący”, czyli jutrzejszy lub kolejny dzień. Są to wersety Dz 7,26 oraz (z wyrazem „dzień” w domyśle): Dz 16,11; 20,15; 21,18. W myśl tej interpretacji chleb „powszedni”, o który prosimy na dziś (semeron), pozwalałby nam przejść do kolejnego, jutrzejszego dnia (epiousa hemera) – i tak samo codziennie, „po-wsze-dni”, ziemskiego ludzkiego żywota. Paradoks polega jednak tutaj na tym, że już dzisiaj prosimy o chleb jutrzejszy, wbrew temu, co powiedziane jest w tym samym Kazaniu na Górze, kilka wersetów dalej – w słowach, które ewidentnie nawiązują do dzisiejszej Ewangelii (Mt 6, 31-34): „Nie martwcie się więc, mówiąc: «Co zjemy?» Lub: «Co wypijemy?» Lub: «W co się ubierzemy?» Tego bowiem wszystkiego poganie poszukują. Wie bowiem Ojciec wasz niebieski, że potrzebujecie tego wszystkiego. Szukajcie zaś najpierw Królestwa Boga i jego sprawiedliwości i to wszystko będzie wam dodane. Nie martwcie się więc na jutro, jutro bowiem zatroszczy się o siebie. Dosyć dzień ma biedy swojej”.

Mamy więc dwie etymologie i dwie interpretacje wyrazu epiousios, pochodzące od odmiennych źródłosłowów: eschatologiczno-eucharystyczną, opartą na wyrazie „istota” (ousia), oraz doczesną, wychodzącą od czasownika „następować” (epeimi), według której chleb, o który prosimy, umożliwiałby przeżycie kolejnego, następnego dnia. Interpretacje te można jednak ze sobą połączyć przy zastosowaniu zasady „ludowej etymologii”, bardzo często poajwiającej się w Biblii Hebrajskiej – etymologii, skrótowo mówiąc, opierającej się na utożsamieniu brzmieniowego podobieństwa słów ze źródłowym pokrewieństwem ich rdzeni. Wówczas powiedzielibyśmy, zestawiając ze sobą obywda omówione tutaj źródłosłowy, że werset ten mówi: Do istoty (ousia) chleba, o który uczniowie Jezusa mają prosić Ojca, należy łączenie dnia dzisiejszego (semeron) z dniem nadchodzącym (epiousa hemera). A ponieważ modlitwa ta ma trwać aż do dnia paruzji, łączy się tutaj sens dosłowny oraz ziemski z sensem eschatologicznym oraz mistycznym. Prośba o chleb „następującego dnia” już na dzisiaj (semeron) jest więc prośbą o chleb dnia ostatecznego, czyli również o Eucharystię, na każdy dzień, a także o połączenie wszystkich dni z dniem ostatecznym przez chleb powszedni, który umożliwia przechodzenie z jednego dnia do dnia kolejnego.

Proponowana tutaj interpretacja wydaje się zbieżna z odczytaniem sensu wyrazu epiousios przez Benedykta XVI.

12 „Długi” (ofeilemata) – pierwotnie wyraz ten określa to, co ktoś komuś jest winien, a następnie samo zobowiązanie wynikające z długu. Następnie, w konsekwencji, w Nowym Testamencie, grzech.

13 „Nie wprowadzaj” (me eisenenkes) – dosłownie „nie wnoś”.

Próbę (peirasmon) – również „kuszenie”.

14, 15 „Wykroczenia” (paraptomata) – wyraz pochodzi od czasownika parapipto, „padać obok [właściwego miejsca]”, a więc jeszcze dosłowniej paraptomata to „upadki” lub też nawet „przypadłości”, chociaż ten ostatni wyraz po polsku inaczej się zleksykalizował i oznacza raczej stałą skłonność do złego lub też, w zupełnie innym filozoficznym sensie, akcydensy, czyli Arystoselesowe symbebekota...