23 stycznia – rodzina i ekstaza

Mk 3,20-21
Przekład: 

20 I przychodzi do domu, i schodzi się znowu tłum, tak że nie mogli oni nawet chleba zjeść.

21 I usłyszawszy ci, [co] od Niego, wyszli Go zatrzymać, mówili bowiem, że wpadł w uniesienie.

Uwagi: 

20 Jezus powraca kolejny raz prawdopodobnie do domu Piotra w Kafarnaum.

„Przychodzi – schodzi” (erchetai – synerchetai) – tłum nie tylko schodzi się razem do domu, lecz także idzie razem z Jezusem, a nawet „współidzie” razem z Nim, co wyraża przedrostek „z” (gr. syn). Ludzie idą wszędzie tam, dokąd On idzie, towarzyszą Mu cały czas.

21 „Ci, co od Niego” (hoi par'autou) – para z genetivem wyraża pochodzenie. Chodzi o bliskich Jezusa, czyli zapewne o samą Matkę Bożą i o najbliższych krewnych („braci”), o których mowa za chwilę, w te samej scenie, w wersetach Mk 3,30-35. Znamienne, że o krewnych, również o Matce, mówi się jako o pochodzących od Jezusa.

„Zatrzymać” (kratesai) – czasownik powiązany z rzeczownikiem „siła” (kratos): zatrzymać, wziąć siłą, ale także „dosięgnąć”, „osiągnąć”, „chwycić”. „Zatrzymać” rozumie się również czasami pozytywnie, zwłaszcza właśnie w Ewangelii Marka (np. Mk 1,31; 5,41; 9,10).

„Wpadł w uniesienie” (ekseste) – dosłownie „wy-stanął” co wyraża też polski rzeczownik „ekstaza” (ek-stasis). Może być ono rozumiane jako za chwilę przypisywane Jezusowi przez pisarzy (Mk 3,22) szaleństwo i opętanie, ale także, jak się wydaje, jako uniesienie pozytywne, zwłaszcza w kontekście wcześniejszych czasowników ruchu. Przeważnie werset jest tłumaczony negatywnie: „Przyszli Go powstrzymać, mówili bowiem, że zwariował”. Można też jednak być może rozumieć także poprawnie: „Przyszli Go dosięgnąć, mówili bowiem, że wpadł w uniesienie”.

Aby w pełni zrozumieć te słowa, należałoby przestudiować uważnie całą konstrukcję tej sceny, która nie kończy się na wersecie 21, ale na Mk 3,35. Po dzisiejszej perykopie następuje posądzenie Jezusa o opętanie i mowa o królestwie wewnętrznie skłóconym, która jest odpowiedzią na to posądzenie (Mk 3,22-29). Jezus wyjaśnia w niej, że jeżeli mocą Belzebuba wyrzucałby złe duchy, nie ostałoby się Jego królestwo. Następnie przychodzą Jego bliscy, zaniepokojeni sytuacją, a jednocześnie zaintrygowani, i nie czynią Mu żadnej krzywdy, co okazuje się namacalnym potwierdzeniem wypowiedzianych właśnie słów: On i Jego bliscy nie stanowią królestwa skłóconego, ale rodzinę, która troszczy się wzajemnie o siebie (Mk 3,30-35). Wreszcie kończy się cała sekwencja (rozpoczyna się następny rozdział 4 i Jezus zaczyna nauczać w przypowieściach). Być może więc obydwa alternatywne przekłady wersetu 21 są komplementarne i niesprzeczne. Bliscy przychodzą zatroskani o Jezusa (doszły ich słuchy, że coś Mu się stało), przez co również mogą Go „dosięgnąć”, bo wyjaśnia On im treści pozornie tylko alienujące i zaprzeczające ich bliskości. Wyjaśnia swoją „ekstazę” i prawdziwe ich pochodzenie od Boga. Dlatego mówi wówczas trudne słowa do Matki i braci: „Kto bowiem uczyniłby wolę Boga, ten jest brat Mój i siostra, i Matka” (Mk 3,35).